W wybranej destynacji mamy wiele świetnych hoteli. Wybierz, kiedy chcesz jechać i sprawdź nasze propozycje.
Położenie
Szpindlerowy Młyn, 500 m od dolnej stacji narciarskiej Hromovka.
Wyżywienie
Śniadania.
Zakwaterowanie
Mały, rodzinny pensjonat (ok. 35 miejsc). Pensjonat nie oferuje pokoi 1 osobowych.
Pokoje
2 i 3 osobowe (z możliwością dostawki) z łazienkami TV-sat oraz apartament 6/7 osobowy.
Sport i rekreacja
Sauna.
Dla dzieci
Pokój zabaw.
Do dyspozycji gości
Jadalnia, bar, parking.
Pokoje są małe, łóżka zajmują praktycznie cały pokój. Rezerwowaliśmy pokój z dwoma łóżkami, co było podkreślone, na miejscu okazało się, że dostaliśmy łoże małżeńskie. Pokój był w suterenach - miał być z widokiem na góry, był z widokiem na CHOINKI i nic więcej. Łazienka z zepsutym prysznicem, na tę informację pani z recepcji zareagowała "A to tak jest". Wejście pod prysznic było na około 40 cm, więc osoba ciut grubsza może mieć problem żeby tam wejść. Słuchawka prysznicowa zainstalowana na wysokości pasa, więc żeby się umyć trzeba było ją trzymać w ręce. Ręczniki były dość mocno przetarte, a wiec stare. Nocleg miał być ze śniadaniem, jednak na miejscu okazało się, że śniadanie jest podawane od 8 do 10, a o 8:02 jedzie skibus. Na prośbę o wcześniejsze podanie śniadania usłyszeliśmy zdecydowane "NIE". Na samym początku usłyszeliśmy, że tu chodzimy bez butów. Jak nie masz pantofli to możesz boso - to są słowa pani recepcjonistki. Światło na maleńkim holiku gasło co 2 sekundy. Żeby zawiązać buty, trzeba było co chwilę machać ręką do czujnika. NIE zauważyłam, żeby dywany były odkurzane. NIE BYŁO NIC co mogłoby wskazywać na przeciwdziałanie pandemii COVID-19. Właściciel na stwierdzenie, że podejście do drzwi wejściowych powinno być odśnieżone, bo w butach narciarskich jest ślisko, stwierdził, że przecież DLA NIEGO NIE JEST ślisko. Żeby było ciekawiej to o godzinie 20 właściciel chciał się nas pozbyć z pensjonatu, mimo, że nocleg był zapłacony. Na stwierdzenie, ze nie dba o klienta powiedział, że to jest jego biznes. Pani recepcjonistka wpadła do nas do pokoju i zaczęła krzyczeć, chciała mnie uderzyć i zabrać kluczyki, bo zaparkowałam przy wejściu a ona "MUSI MIEĆ miejsce parkingowe teraz" - straszyła mnie, że wezwie policję wymachując telefonem jak wariatka i krzycząc, ze policja już jedzie. A pobyt w pensjonacie był z zapewnionym miejscem parkingowym. Przy odjeździe okazało się, że mam dwie spore rysy na lusterku, których wcześniej nie było. Jedyny plus to taki, że przystanek skibusa jest przy pensjonacie.
Przystanek skibusa przed budynkiem