W wybranej destynacji mamy wiele świetnych hoteli. Wybierz, kiedy chcesz jechać i sprawdź nasze propozycje.
Po przybyciu do Rimini na lotnisku nikt nas nie odebrał. Rezydentki były zdziwione naszym przybyciem, gdyż sądziły, że lądujemy o innej godzinie. Dopiero na miejscu zostałyśmy poinformowane o tym, w jakim hotelu zostaniemy zakwaterowane (wcześniej nikt tego z nami nie ustalał, nie widziałyśmy zdjęć). Wykupiony przez nas hotel miał posiadać trzy gwiazdki. Niestety po przybyciu na miejsce stan hotelu PICCARI był tragiczny: brak klimatyzacji (jedynie za dopłatą 5 euro/dzień, gdzie w innych hotelach była to bezpłatna oczywistość), brak organizacji personelu. W pokoju, który liczył 10m2 czekały na nas dwa wąskie łóżka, ogólnie panująca duszność i brudne ręczniki (przy poproszeniu o wymianę po kilku dniach obsługa była niesamowicie zdziwiona prośbą). Ponadto malutkie okienko wychodziło na drugi budynek, na którym umieszczone były klimatyzatory (ilość: 35), które włączone wszystkie na raz nie pozwalały zasnąć (hałas porównywalny do tego, jaki spotkać można na lotnisku). Tak wyglądała każa noc. Pod oknem śmieniki, do których co rano, ok. godz. 6.00 wyrzucano z wielkim hukiem szkło, butelki, powodując niemiłosierny hałas. W łazience odpadała bateria prysznicowa, drzwi kabiny nie domykały się, zazwyczaj jedynie zimna woda z cienkim strumienim. Umycie włosów było nie lada wyzwaniem. Ze ścian sypał się tynk. Na tarasie połamane stoły i krzesełka. Wyżywienie było bardzo niesatysfakcjonujące: śniadania KONTYNENTALNE powinny być wydawane w godzinach 8.00-10.00. Tak przynajmniej było w ofercie wycieczki, ktorą wykupiłyśmy. W rzeczywistości o godz. 9.15 stoły były puste. Co ranek trzeba było wstawać przed 9:00, chcąc mieć pewność, że dostanie się coś do jedzenia. Toretycznie po tym jak się upomniało u obsługi to donisli bułki, demonsrując przy tym swoje niezadowolenie. Brak warzyw, owoców, jajek. Zepsuty ekspres do kawy, z którego non stop ciekła jakaś bliżej nie określona ciecz. Bez względu na to, jaką kawę się wybierało, leciało nie wypijalne świństwo. Obrzydliwy sok, a raczej coś co go udawało. Codziennie te same suche rogaliki i salami. Na kolację zimna płyta (zapiekane warzywa, wędliny ze śniadania), niejadalne zupy i makarony daleko odbiegające od włoskich dań. Smak nie przypominał niczego, deser w kubeczkach plastikowych (lód wymieszany z syropem i podany jako sorbet). Podczasd siedmio - dniowego pobytu trafiły się dwie, w części zjadliwe kolacje i jedno porządne śniadanie. Inne menu dla Polaków, a inne dla pozostałych gości (otrzymywaliśmy, to co jedli Włosi dnia poprzeniego). To jest zupełnie dla mnie nie zrozumiałe, jak można części gościom podawać coś innego, a części jakieś okropne zupy z resztek dnia poprzedniego. Tłumaczenie dzieciom dlaczego nie mogą dostać tego co Pani je przy stoliku obok - masakra ! Talerze i sztućce były niedomyte. Do posiłku, który miał składać się z przystawki, I dania, II dania i deseru, każdy otrzymywał tylko jedną parę sztućców, która przy zbieraniu naczyń była zdejmowana z brudnych talerzy i kładziona na brudne, poplamione, kilkudniowe obrusy. Na prośbę personelu o nowe noże i widelce zostały podawane te z poprzedniego dania. Łyżeczki były rzucane na stół, masowo, a Pan podawał je trzymając za głowkę (część którą jemy) reką. W wyniku czego dotykało ich przynajmniej dwie osoby i to częścią, która miała być wkładana do ust. Ponadto należało siedzieć tylko przy jedym, wyznaczonym stoliku \"dla Polaków\" (9 osób zawsze tylko 8 miejsc). Musieliśmy na własną rekę szukać krzesła, prosić o nakrycie i usadzać 8 osobę na rogu stołu. Przy zmianie turnusów nasz stół przeniesiono na taras, gdzie normalnie mieściła się palarnia. Fakt ten tłumaczono zbyt dużą ilością włoskich gości, którzy siedzieli w klimatyzowanej (tylko podczas ich posiłków) jadalni. Na prośby, aby nie palić, w czasie gdy jemy reagowano wzburzeniem, że inni już zjedli kolację i chcą zapalić. Każda kolacja zaczynała się o godz. 19.30 na \"gong\", czyli dzwonek, na dźwięk którego odbywał się bieg do stolika po jedzenie. Obowiązywała zasada \"kto pierwszy, ten lepszy\", gdyż zimna płyta była ograniczona. Jeśli ktoś nie zdążył nabrać jakiejś potrawy - nie jadł. Obsługa hotelu mówiła tylko po włosku. Po skardze traktowano nas jak intruzów. Niestety do sytuacji tej bardzo przycziniła się rezydentka. W momencie zgłaszania niedogodności, nie widziano probelmów. W recepcji, gdzie przetrzymywano nasze dowody osobiste codziennie spotkać można było gromadę wesoło bawiących się dzieci, które miały dostęp do komputera i naszych dokumentów, oraz wszystkich gości hotelowych, gdzie brali z otwartej półki z przegródkami klucze do swoich pokoi (w tej właśnie półce trzymano rownież nasze dowody, które były rzekomo potrzebne do spisania danych. Niestety nie uczyniono tego przez kilka dni). Drugiego dnia, podczas jedzenia \"śniadania\" zostałyśmy nagrane i sfotografowane, aby udowodnić nam, że mamy co jeść, ponieważ dzień wcześniej zgłosiłyśmy puste stoły. Właścielka hotelu wymachiwała szmatą przed twarzą, krzycząc po włosku, zwracając tym samym na n
Dość dobry program wycieczek fakultatywnych, choć mało czasu wolnego.
Zakwaterowanie. Wyżywienie. Opieka pilota. Organizacja. Kontakt z biurem podróży ITAKA i wakacje.pl.
Zostaliśmy zakwaterowani w hoteliku trzygwiazdkowym,skromnym ale czystym.Wszystko to rekompensował właściciel,cudny,życzliwy,przesympatyczny.Polecamy z czystym sumieniem.
Dobrze dobrana pora wyjazdu.Piękne Włochy w pigułce.
Za dużo wolnego czasu w czasie wycieczek,a za mało zwiedzania.Najpierw powinno być zwiedzanie a potem czas wolny ,a było odwrotnie.