Chcesz wyjechać do tego hotelu? Sprawdź oferty!
Rozbudowana infrastruktura: sklep z upominkami, butik, fryzjer, 4 restauracje a la carte, 7 barów.
Bogata oferta rekreacyjna: 3 korty tenisowe, siatkówka plażowa, aerobik, gimnastyka w wodzie, kort do squash, sala fitness.
Park Retiro Josone (wyjątkowe gatunki roślin i ptaków)
Rezerwat Reserva Ecológica Varahicacos
moim zdaniem hotel bardzo dobry , ma bezpośredni dostęp do ładnej plaży , widok na Atlantyk z baru przy tej plaży jest cudowny , kompleks hotelowy bardzo rozległy , kilka basenów, wiele ładnych miejsc do wylegiwania się, dużo leżaków , cisza i spokój , wieczorami muzyka we wszystkich restauracjach a jest ich wiele
duże pokoje tzw suity , spora łazienka z osobnym wc, ładny balkon , bardzo sympatyczna obsługa dbająca o swoich klientów, wszyscy uśmiechnięci i życzliwi, nie ma problemu z komunikacją - wszyscy mówią po angielsku , pracownicy recepcji bardzo pomocni w każdej sprawie , kilka restauracji tematycznych do których trzeba się zapisywać na kolację - polecam Caribbean , ponad 90% gości hotelowych to Kanadyjczycy i Amerykanie , warto mieć dużo jednodolarówek na tipy
zdażają się chwilowe braki wody ( na kilka minut ) lub prądu
Jeżeli przyjechać na Kubę, to tylko do Royal ton Hicacos Resort & Spa. Hotel od razu robi świetne pierwsze wrażenie. Zostaliśmy przywitani przez uśmiechniętą obsługę w eleganckiej, a jednocześnie utrzymanej w kolonialnym stylu wyspy recepcji, gdzie od razu zajęto się naszymi bagażami i wręczono nam zimne napoje do picia. Obsługa od samego początku do samego końca pozostawała życzliwa i uczynna: czuło się, że można się do nich zwrócić z każdą sprawą, a oni będą służyć pomocną ręką. Nieważne, czy mieliśmy do czynienia z personelem w restauracji, z paniami sprzątającymi, z barmanami na plaży, czy kelnerami w kawiarniach – wszyscy emanowali kubańskim pogodnym nastrojem, co zdecydowanie umilało cały pobyt w hotelu. Jeżeli chodzi o wygląd hotelu, jest on ewidentnie jednym z jego największych plusów. Podróżując po Kubie odnosi się wrażenie, że mimo wszystko dominują tu kompleksy w europejskim stylu: duże i wzniosłe gmachy znanych sieci hotelowych, które nie wyróżniają się tak naprawdę niczym. Tymczasem Royal ton wygląda jak mała kubańska wioska ukryta w cieniu bujnej roślinności – podczas pierwszego wieczoru zdążyliśmy nawet zgubić się w jego zakątkach, wśród wielu mostków, wody i zawiłych ścieżek. Pozwala to zdecydowanie wczuć się w karaibski klimat, gdzie większość czasu spędzonego na poruszaniu się po terenie hotelu spędzamy na zewnątrz, a nie w białych monotonnych korytarzach. Na uwagę zasługuje także dbałość o detale i estetykę, które zwyczajnie cieszą oko. Otrzymaliśmy pokój na drugim piętrze: duży, przestronny, czysty, z widokiem na kort tenisowy i siłownie. Musimy przyznać, że pomimo bywania w wielu miejscach na świecie, był to najlepszy pokój, jaki, kiedykolwiek dostaliśmy. Wygodne łóżko, ogromna i świetnie wyposażona łazienka, wielki, a jednocześnie intymny balkon, z którego można było obserwować wschody i zachody słońca. Co nie jest standardem na Kubie – klimatyzacja działała nienagannie i ani razu podczas naszego pobytu nie mieliśmy przerwy w dostawie prądu i wody. Minibar był uzupełniany na bieżąco, miłym zaskoczeniem pozostawał także ekspres do kawy z kapsułkami, z którego co prawda nie korzystaliśmy, ale i tak dla chętnych jest to miłe udogodnienie. Sam standard i styl pokoju bardzo przypadł nam do gustu: utrzymywany w karaibskiej konwencji, minimalistyczny, funkcjonalny. Obawialiśmy się, że na Kubie możemy spotkać się z pokojami, w których czuć ząb czasu, ale tutaj absolutnie nie miało to miejsca. W kwestii codziennego odpoczynku, tak naprawdę można przebierać w miejscach do tego przeznaczonych. Wygodnych leżaków jest mnóstwo, a podczas naszego pobytu w styczniu większość pozostawała pusta, także nigdy nie było problemu ze znalezieniem miejsca. To też kolejny plus hotelu: pomimo sporej ilości gości, w ogóle nie czuć ich obecności. Basenów jest kilka, największy posiada bezpośredni dostęp do baru z drinkami, więc nie wychodząc z wody można zamówić sobie swoje ulubione napoje. Temperatura jest w sam raz ani za ciepła, ani za zimna. Można spędzać czas bezpośrednio przy basenie, ale leżaki są także umiejscowione w strefie zieleni, pod palmami, gdzie można się wyciszyć, a obsługa kelnerska nadal dostarcza to, na co tylko mamy ochotę. Plaża jest naprawdę piękna. Nie ma tłumów, piasek jest biały, drobny, czysty, woda lazurowa. Panowie od razu rozkładali nam leżaki i parasole w wybranych przez nas miejscach, obsługa przy barze wiecznie uśmiechnięta i skora do rozmów. Tutaj naprawdę czuć kubański klimat, a zachody słońca są jednymi z najpiękniejszych, jakie widzieliśmy w życiu. Wyżywienie. Każdy, kto miał albo ma w planach wyjazd na Kubę, zapewne zdążył naczytać się albo osobiście usłyszeć historie o brakach w bufecie, monotonności w jedzeniu i tym podobnych. W Royal ton nie ma to miejsca: tutaj naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Jedzenia jest mnóstwo – począwszy od ich regionalnych przysmaków, kończąc na tym, co znamy z europejskich stołów. Nie brakuje mięsa, owoców morza, dań wegetariańskich; przy okrągłym stole panie codziennie smażą naleśniki, placki, omlety (na słono lub słodko, w zależności od preferencji); jest mnóstwo soków do wyboru (z papai, arbuza, melona, guawy), przepyszne, kremowe lody, które są również serwowane w małej kawiarni na dole. Makarony, sushi, przeróżne sałatki, desery w postaci ciast, ciastek, croissantów. Tyczy się to oczywiście nie tylko głównej restauracji, wokół mamy kilka innych, _15lać Artę, w których nawet nie trzeba dokonywać restauracji, tylko wystarczy w porze otwarcia ustawić się przed drzwiami lokalu, aby spróbować kuchni włoskiej, karaibskiej, steków albo kuchni śródziemnomorskiej. W klubokawiarni przy lobby wypijemy świetne cappuccino, genialne cuba librę, pina colade, daquiri. Nie brakuje niczego na każdym kroku. Myślę, że nawet dość wybredni goście nie będą mieli się do czego przyczepić.
Bardzo dobrze, jak na warunki kubańskie. Dobre jedzenie, przyzwoite wino. Piękna plaża
Plaża
Przepiękny hotel dający poczucie rajskich wakacji. Dobre jedzenie, wysoki standard usług
+ hotel jest bardzo dobrze zarządzany + duża oferta barów/restauracji i rozrywek + bliskość plaży + jasny podział stref (pokoje/część restauracyjna) + klucz do pokoju w postaci bransoletki, wygodna i dyskretna forma
- odległość od miasta
Jeśli lecicie na Kubę to wybierzcie ten hotel. Na wyspie brakuje absolutnie wszystkiego, sklepy świecą pustkami. Rozmawiałam z ludźmi, którzy wybrali inne hotele w Varadero i nawet w 5* brakuje podstawowych rzeczy jak chleb. W 4* zasuwają karaluchy, więc darujcie sobie bo urlop zmarnujecie. Royalton jest zarządzany przez Kanadyjczyków, więc niczego nie brakuje. Jedzenie na poziomie, knajpki tematyczne wliczone w cenę, piękna plaża, bistro działające 24h, podobnie główny bar. WiFi działa bardzo kiepsko i głównie w częściach wspólnych obiektu. Baseny bardzo płytkie, max do 120 cm, woda w nich zdecydowanie za ciepła, ale ocean całkowicie to rekompensuje. Nie potrzeba butów do wody, dno jest piaszczyste. Nie wierzcie w bzdury, że nie można płacić dolarami. Ktoś chyba celowo rozpuszcza te plotki, bowiem Kubańczycy przeliczają kurs euro i dolara identycznie, więc Polakom bardziej opłaca się mieć dolary. Możliwie w niskich nominałach. Kurs w kantorze w hotelu prawie dwa razy niższy niż w Hawanie. Wycieczki fakultatywne na miejscu są w dość wysokich cenach, ale bardzo przyzwoicie zorganizowane, tyle że wyłącznie po angielsku. Jeśli komuś to nie odpowiada to łatwo znaleźć wycieczki z polskim pilotem. Najlepiej szukać bezpośrednio w internecie. Tak zwiedziliśmy Hawanę i nie żałujemy. Warto zabrać drobne kosmetyki, art. higieny osobistej, leki i słodycze, żeby rozdać ludziom. Tam nie ma absolutnie niczego. I trzeba zadbać o swoje potrzeby, bo ciężko cokolwiek kupić. Mimo, że trwa pora deszczowa, Varadero ma sprzyjający mikroklimat i padało raz, przez 10 minut, podczas gdy w głębi kraju łapały nas ulewne burze. Plus jest taki, że nie trwają długo, lecz są bardzo gwałtowne. Na naszych oczach piorun podpalił drzewo. Zatem ostrożnie. Bardzo polecam jednodniową wycieczkę do Trynidadu (+wodospady w górach). Intensywny program, lecz można zobaczyć wiele ciekawych miejsc. Hotel 18+, więc cisza i spokój, zero wrzasków na plaży <3
Obiekt rozległy, zadbany, klimatyzacja cicha i wydajna. Łazienki nieco stare, ale jest czysto. Pokój przestronny, materace wygodne. Jest lodówka, do której są dokładane napoje i butelki wody. Dla własnego bezpieczeństwa używajcie jej do mycia zębów. Jadalnia w hotelu duszna. Najlepiej zająć stolik po lewej stronie, od razu za wejściem. Tam jest najchłodniej. Jedzenie dość zróżnicowane, świetne owoce. Na kolacje to samo co na obiad, ale są knajpki tematyczne w cenie, trzeba bookować na miejscu.
Kiepskie WiFI, płytkie baseny. Reszta super.
Piekny hotel przy plazy, duzy basen z barem, czysty i wypielegnowany ogrod. Serwis butlera. Pokoje w stylu kolonialnym z duzym wysokim lozkiem, przestronna lazienka z wanna, wymaga juz troche odnowienia. Przemily personel sprzatajacy powital nas drobnym prezentem! Czystosc pokoi bez zastrzezen. Przemila pani dyrektor hotelu. Goscie mieszani: Anglicy, Kanadyjczycy, Hiszpanie, Francuzi, Niemcy ...) Jedzenie Ai (trzeba rezerwowac miejsca wieczorem) w zaleznosci od upodoban: w restauracji meksykanskiej na plazy ( wspaniale zachody slonca), eleganckiej - karaibskiej, w bufecie restauracji glownej z wieczorami tematycznymi (np. wieczor francuski) - super obsluga, restauracji Sea Food (pyszne), restauracji wloskiej (wg mnie najslabsza). We wszstkich restauracjach muzyka live! Animacje popoludniowe przy basenie szczegolnie Foam party - super. Bar w Lobby - fantastyczny. SPA w cenach europejskich, z powodu embarga brak dostepu do importowanych kosmetykow. Kubanczycy w hotelu przeserdeczni, ciepli i przyjacielscy. Animacje wieczorne na scenie na bardzo wysokim poziomie. Dyskoteki w klubie nocnym - swietne. Na plazy poranne animacje, siatkowka, katamarany i kajaki (w cenie), bar z sokami ( przygotowywane na miejscu). Co 200 m na plazy stoi pracownik security - nie ma handlarzy. Wspanialy urlop - polecam!
Nowoczesna architektura - bardzo ladny obiekt Nie trzeba nosic paska na reku! Przemila obsluga Cudowna czysta plaza i krystaliczny turkusowy ocean Klub nocny Jedzenie, rum, cygara ...
Hotel tylko dla par (brak dzieci). Byliśmy tam w grudniu 2009 hotel wart polecenia, z daleka od zgiełku. Mieszkaliśmy w junior suit z widokiem na ogród na parterze. Hotel jak naprawdę nowy i prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach. Oprócz znakomitej obsługi, bardzo dobrze wyposażonego drink baru, mnogości posiłków i restauracji a la carte (tu jest to rozumiane jako restauracja wymagająca wcześniejszej rezerwacji) ogromnym plusem jest bliskość morza i znakomita plaża. Na co warto zwrócić uwagę to kurs wymiany walut, nie jest prawdą, że wszędzie jest taki sam przelicznik na Kubie. Dla przykładu będąc w Hawanie (Park Central) gdzie znajdowało się biuro Banku Narodowego 1 Euro= 128 CUC, a w Sandals przelicznik 1Euro=78 CUC!
byliśmy w tym hotelu na przełomie lipca i sierpnia 2008. Hotel fantastyczny, nie ma się do czego przyczepić, naprawdę luksusowy, dla bardzo wymagających turystów. Kubańczycy w hotelu potrafią rozpieszczać gości. Wrócę tam na pewno.