Chcesz wyjechać do tego hotelu? Sprawdź oferty!
Udogodnienia dla dzieci: wydzielona część dla dzieci w basenie, plac zabaw, animacje, zajęcia sportowo-rekreacyjne.
Atrakcyjne położenie: na wzniesieniu, ok. 1 km od centrum Puerto Del Carmen ,ok. 8 km od parku Rancho Texas.
Publiczna, piaszczysto-żwirkowa plaża Playa Grande, publiczna z łagodnym zejście do widy (ok. 900 m od hotelu).
Dobra baza wypadowa do zwiedzania wyspy: 25 km do powstałego na terenach wulkanicznych Parku Narodowego Timafaja.
Hotel zatrzymal sie w czasie 30lat temu, wszystko staromodne, zaniedbane, zero unowoczesnien. Zdecydowanie 1dno gwiazdkowy, a nie 3!!! Kran w kuchni ruchomy, giba sie na wszystkie strony. Brak czajnika. Wanna w lazience pomalowana i przy kazdym laniu wody farba odpryszkuje. Prysznic w pierwszym dniu pobytu rozpadl sie na 2 czesci. Toaleta nie splukuje papieru, ktorego zreszta "nie powinno sie wrzucac do toalety". Suszarka sprzed 20lat, ledwo dyszaca. Sypialnia smierdzaca wilgocia. Lozka w stanie katastrofalnym: stare, ledwo utrzymujace sie na nogach, skrzypiace. Materace stare, doszczetnie dobite, z ogromnymi plamami chyba od wilgoci, nie nadajace sie do spania. Pozatym strach, ze jakiejs choroby sie mozna nabawic, wiec spalismy w trojke w salonie: partner na "lawce drewnianej ogrodowej" z poduszkami, a ja z corka na sofie jednoosobowej obok. "Lawka ogrodoa" posiada "lozko wysuwane" z materacem, ale przescieradlo "obsikane", wiec tu tez nie mozna bylo spac. Suszarka na balkonie popsuta. Chcialam powiesic stroj, a tu cala suszarka chuknela na ziemie. Jedzenie w PSEUDO RESTAURACJI okropne i codziennie prawie to samo. Prawie caly czas zimne. Corka ugryzla rogalika croissant a wewnatrz czarny grzyb od starosci i wilgoci!!!! Inne rogaliki lezaly w koszyku i mialy grzyb na wierzchu!!! Tragedia!!! Zglosilam szefowi kuchni, ale szef kuchni oraz obsluga nie zainteresowani, uslyszalam zwykle "ok" i nic z tym kompletnie nie zrobili, nawet tych rogalikow nie usuneli z restauracji. Sztucce i talerze non stop przybrudzone. Stoly nie czyszczone dokladnie. Alkohol w barze przy basenie rozcienczany. O wystepach oraz wielu innych rzeczach brak informacji. Recepcjonista ledwo dukajacy po angielsku, ciezko z nim sie porozumiec. Porecze w drodze do basenu pouszkadzane, gdzieniegdzie brakujace zarowki w lampach. Lezaki polamane i rwiacy material, syrasznie brudne, chyba nigdy nie czyszczone. Basen dla doroslych bardzo gleboki, od 162 do 178 cm. Hotel jest jedna wielka tragedia! Nie polecam nikomu, nawet najgorszemu wrogowi bym nie polecila.
Ratownik na basenie. 2 milych barmanow.
Hotel jest jedna wielka tragedia!
Hotel dla niewymagających
piękny widok z tarasu nad basenem , miła obsługa , przestronne apartamenty
pod górę trzeba iść wracając z plaży do hotelu no ale przez to piękny widok , jedzenie nie dla wymagających
Byłem na Lanzarote drugi raz i na pewno nie jest to mój ostatni pobyt na Kanarach
Hotel dla ludzi , którzy chcą wypocząć. Jak na trzy gwiazdki spełnił nasze oczekiwania.
Koszmar, opina negatywna, za 7 dni w tym hotelu rezerwacja biuro Itaka zapłaciłam za jedną osobę 4463 zł,+ 14 euro , Umowa z Itaką opiewała zamówienia na pokój jednoosobowy w hotelu! Nie zamawiałam bungalowu z trzema miejscami do spania. Miałam za to dodatkowe atrakcje, po zapaleniu światła pojawiał się w bliskiej odległości od okna ekshibicjonista-onanista. Nie mogłam wietrzyć pokoju, co z powodu braku klimatyzacji jest konieczne, nie mogłam przespać nawet jednej nocy z powodu bardzo wysokiej temperatury, i lęku czy dewiant wedrze się do bungalowu, co było nadzwyczaj łatwe.
Brak zalet
P0łożenie - brak dostępu do plaży, W do plaży w linii prostejto może podane 900m, trzeba iść krętymi rozpalonymi uliczkami raz w górę , raz w dół wąchając spaliny licznych samochodów, zabiera to minimum 45 minut. Straszliwe brudy w tzw restauracji która jest nędzną stołówką.Wyjątkowo marne jedzenie podawane na gumowanych \\\"obrusach\\\" , pokrytych lepiszczem z resztek pokarmów, wcieranych kilkakrotnie brudną szmatą .Gumowe \\\"obrusy\\\" o kolorze ciemnego brązu prawdopodobnie służą już od wielu miesięcy. Zdekompletowana zastawa stołowa- brak łyżeczek do kawy czy herbaty, wieczorem w obskurnej stołówce bardzo ciemno. Pokoje ze bardzo starym wyposażeniem, za to z widokiem na zestaw starych , przepalonych garnków. Karaluchy. TO NIE JEST HOTEL , TO ZESTAW STARYCH BUNGALOWÓW. sAME WADY - CAŁKOWITY BRAK ZALET
Ten hotel lata swojej świetności ma już bardzo dawno za sobą, więc jeśli ktoś chce przenieść się w czasie to można polecić, w innym przypadku stanowczo odradzamy (wyposażenie tragiczne, kanapa i fotele śmierdziały, innego wyposażenia brak). Jedzenie - kolejna porażka. Wciąż to samo (smażone jajka, bekon, fasolka, itd.) i zawsze bez smaku. Na czternaście dni sensownie smakowało nam coś może ze dwa-trzy razy. Obecność w hotelu dużej liczby brytyjskich młodych \" turystów\" to osobna historia. Trzy nieprzespane noce z powodu ich nocnych awantur dają nam solidne podstawy do nazwania ich bydłem (trochę ostro, na granicy regulaminu dodawania opinii, ale to twierdzenie ma solidne, empiryczne podstawy). W tym kontekście odmienność kulturowa polskich turystów jest ewidentna a wożenie ich (nas) do takich miejsc jest nie na miejscu. Hotel jest daleko od Centrum Puerto del Carmen co ma w zasadzie jedną zaletę - szybko można wydostać się stamtąd samochodem. Wyjazd miał być low cost ale cena nie odpowiada tej (bardzo niskiej) jakości. Nie polecamy. Zdecydowanie nie polecamy. Nawet jeśli ktoś chce się tylko tanio przespać.
Brak zalet
Ten hotel lata świetności ma już bardzo dawno za sobą. Stare meble, śmierdzące materace. Obecność dużej liczby brytyjskich \"turystów\" o odmiennej kulturze bycia . Jedzenie jednorodne (wciąż to samo) i bez smaku. Daleko do centrum Puerto del Carmen.
Z pewnością wybiorę się jeszcze na wyspę Lanzarote, ponieważ jest to niezwykłe i piękne miejsce, ale hotel Blue Sea Los Fiscos będę omijać szerokim łukiem. Jedyną zaletą tego hotelu jest bardzo pozytywny personel, sprzątaczki czy kelnerzy śpiewają podczas pracy i widać, że są szczęśliwymi ludźmi, zarażają gości pozytywną energią. Poza tym pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie pokój lekko mnie podłamało. Czytałam opinie przed wyjazdem i wiedziałam, że jest to wyjazd tzw. budżetowy, ale bazując na zdjęciach hotelu umieszczonych w ofercie, spodziewałam się mimo wszytko lepszych wrażeń. Pokoje zdecydowanie wymagają remontu i modernizacji, widać po meblach i wyposażeniu, że są mocno leciwe. Wodoodporny foliowy podkład pod prześcieradłem to też była dla mnie nowość, wcześniej się z czymś takim nie spotkałam. O sprzątanie musiałam się upomnieć czwartego dnia pobytu, bo wcześniej nikt nie raczył zajrzeć do naszego pokoju. Telewizja płatna, internet bezpłatny dostępny tylko w pobliżu recepcji. Jedzenie to oddzielna historia. Nawet, jeśli na kolacji można było upolować coś wartościowego, to śniadania bardzo słabe. Ciężko było znaleźć coś, co wyglądałoby zdrowo i apetycznie, wszystkie dania dostosowane pod brytyjskich klientów, którzy są dominującą grupą gości (fasola, tłusty bekon, kiełbasa, jaka sadzone i jajecznica to podstawa śniadań). Na kolacjach było już trochę lepiej, więcej tematycznych potraw, ale w większości było widać przerobione pozostałości ze śniadaniach. O atrakcjach w hotelu też nie ma co mówić, bingo dla Brytyjskich turystów, karaoke i pokazy zwierząt kończące się zdjęciami za 20 Euro. Nie wyobrażam sobie spędzania całych dni w hotelu, polecam go dla turystów, którzy lubią wędrować i zwiedzać okolicę, a hotel służy im wyłącznie do spania. Wyspa to raj dla rowerzystów.
mimo szczerych chęci nie potrafię z czystym sumieniem podać żadnej zalety, no może obsługa, która mocno nadrabiała wszelkie wady
śniadania, codzienni te same, typowo dostosowane do potrzeb otyłych Brytyjczyków brak sensownych rozrywek czy animacji TV płatna, WI-FI w pokoju płatne, a ceny takie, jak w Polsce 20 lat temu bardzo słabo urządzone pokoje, stare meble, lodówka działająca tak głośno, że pierwszej nocy nie mogliśmy spać. Cały hotel aż się prosi o remont i wymianę wyposażenia
hotel dla osób nie wymagających myślę że niewielkim wysiłkiem można wiele poprawić ale za to Lanzarote super
troche daleko do morza i powrót pod górkę
Byliśmy w drugiej połowie listopada 2016 r. Pokoje to rodzaj apartamentów ( ok. 45 m kw.) salon z aneksem kuchennym, łazienka i sypialnia. Każdy apartament ma oddzielne wejście z podwórka. Ładny widok na okolicę z miejsca gdzie jest basen. Byliśmy na HB, jedzenie dobre, czasami brakowało miejsca w restauracji i trzeba było poczekać. Korzystaliśmy z wycieczki po wyspie GRAND TOUR kupionej u rezydenta Itaki. Wspaniała przewodnik Pani Beata. Bardzo ciekawie opowiadała o Parku narodowym TIMANFAYA i innych atrakcjach. Drugą wycieczkę na sąsiednią wyspę LA GRACIOSA kupiliśmy w recepcji hotelu. Ci, którzy chcieliby skorzystać z nurkowania z akwalungiem najlepiej niech udadzą się na małą plażę. Tam cała promenada usłana jest sprzętem i instruktorami. Bardzo fajne wczasy. Pozdrowienia dla Anity i Ali z Warszawy i\" dziadków \" z Rzeszowa.
czysto, i spokojnie
Daleko od plaży i pod górkę
bylismy w hotelu w sierpniu 2016 jak na hotel trzy gwiazdkowy to wszystko ok. jedzenie dobre zawsze wszystko bylo do konca posilku czystosc w hotelu ok Obiekt nie jest najnowszy ale czysty . do duzej plazy ( playa grande ) ok 1,5 km mozna dojechac taxi ok 6 euro Wyspa i hotel godny polecenia Smialo bym pojechal jeszcze raz
czystosc codzienne sprzatanie pokoi spokojny cichy hotel
troche daleko od duzej plazy
Pierwsze wrazenie okropne po wejsciu do pokoju ale idzie sie przyzwyczaic piekne widoki z balkonu, czysty i ladny basen, pyszne jedzenie, cisza
Cicho na uboczu
okropne pokoje stare meble bardzo daleko do plazy
Hotel przeciętny ale w duzej mierze braki rekompensuje polska animacja (animatorki Daria i Ola bardzo sympatyczne) Bardzo dużo Anglików i Polaków. Jedzenie fatalne.
Z lotniska taksówką do hotelu jest tylko 10 minut drogi. W naszym przypadku kiedy podróżowaliśmy z dziećmi był to dla nas duży plus. Jedzenie znakomite. Dzieci, które z reguły są niejadkami , tutaj bez większych scen jadły ze smakiem typowe hiszpańskie potrawy. Na basenie mąż codziennie szalał z dzieciakami trzymając je rękach. Pokój był dość nie typowy. Wiklinowe ale gustowne Meble. Mahoniowy stół. Łazienka i pokój był czyste, co było szczególnie ważne pod kątem naszych dzieci.
Hotel zasługuje na swoje 4*, wyżywienie smaczne i dość urozmaicone,każdy znajdzie coś dla siebie. Pokoje - no cóż (zdjęcie jest z nie adekwatne do rzeczywistości). Rezydent p. Tomasz -bardzo dobrze i profesjonalnie przygotowany.
Hotel wybrałem z biura podróży Triada. Szczerze mówiąc czuje sie oszukany, gdyz Triada oferowała inny hotel o wyszym standardzie, który miesci sie obok. Ogólnie: widoki ładne, plaża żwirowa (nieciekawa), posiłki dobre lecz potrawy serwowane bez zmian (po 5 dniach ma sie dosc), hotel nie zasługuje na 4 gwiazdki. 2700 zł za 7 dni w Riu Cypria Maris to zsecydowanie za drogo.
W hotelu Maris pracuje polska barmanka Zuzia, zaś w Bay Kasia. Niestety rezydent nie informuje o tym nie wiadomo dlaczego. Mimo tego co jest w opisie leżaki i parasole na plaży są bezpłatne. Również za wynajęcie sejfu nic nie zapłaciłem. Prawie wszystko było ok oprócz pań sprzątających pokoje. Nie zostawiają kosmetyków do mycia. Osobiście byłem mile zaskoczony, że Triada ma taki hotel w swojej ofercie. Nawet z żoną mieliśmy widok na morze.
Obsługa bardzo lubi dzieci, na kolację obowiązują stroje wieczorowe, w barze pracuje Polka, rezydet Traidy - do niczego. Przy hotelowej plaży wypożyczalnia skuterów wodnych, banan itp. W hotelu sklepik z pamiątkami, pocztówkami.
Riu Cypria Resort składa się z dwóch hoteli: o lepszym i gorszym standardzie i niestety Polscy zawsze są umieszczani w tym drugim :(