Najdłuższa tyrolka na świecie – dlaczego warto zjechać Jais Flight?
Trwa niespełna trzy minuty, a wyzwala wręcz nieprawdopodobną ilość endorfin. Zjazd Jais Flight, najdłuższą tyrolką na świecie, to bez wątpienia atrakcja, której trzeba doświadczyć, będąc w Ras Al Khaimah. A piszę to ja: osoba, która nigdy wcześniej nie odważyła się nawet na lot balonem.
Samolotem latać się nie boję, ale do tej pory trzymałam się z daleka od wszelkich "powietrznych" atrakcji. Co więc sprawiło, że zdecydowałam się zjechać najdłuższą tyrolką na świecie? Chęć doświadczenia na własnej skórze tego, co potem będę opisywać, a także przełamania własnych słabości. Zanim jednak opowiem o moich wrażeniach ze zjazdu Jais Flight, na początek kilka informacji praktycznych.
Najdłuższa tyrolka na świecie – garść faktów
Jais Flight znajduje się na zboczu Jebel Jais, najwyższego szczytu górskiego w Ras Al Khaimah i całych Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Liczy prawie trzy kilometry (2831 m), a w 2018 roku została wpisana do księgi rekordów Guinnessa jako najdłuższa tyrolka górska na świecie.
Śmiałkowie, którzy zdecydują się na zjazd Jais Flight, osiągają prędkość od 120 do nawet 150 km/h, mknąc w dół z wysokości 1680 metrów. Mimo że sam lot trwa niespełna trzy minuty, to pełne emocji przeżycie rozpoczyna się dużo wcześniej – od instruktażu i obserwacji, jak latają inni. Dlatego na atrakcję warto przeznaczyć co najmniej godzinę.
Kiedy najlepiej wybrać się na Jebel Jais?
Tyrolka jest czynna przez cały rok od środy do niedzieli oraz w święta państwowe. Bilety można kupić online lub już po przyjeździe w kasie. Cena może się nieco różnić w zależności od miesiąca, w którym zdecydujesz się odwiedzić Ras Al Khaimah.
A kiedy najlepiej wybrać się tu na wakacje? Szczyt sezonu turystycznego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przypada na okres od listopada do kwietnia, ale tak naprawdę to dobre miejsce na urlop przez cały rok. Tym bardziej, że hotele w Ras Al Khaimah mają wszystko, czego potrzeba do kompletnego wypoczynku. W górach Al-Hadżar, gdzie znajduje się tyrolka, jest zazwyczaj około 10 stopni mniej niż na plażach Zatoki Perskiej. Nawet w cieplejsze miesiące nie trzeba się więc tu obawiać męczącego upału. Plusem mogą być za to ceny. W okresie letnim częściej zdarzają się promocje na wejściówki do najpopularniejszych atrakcji.
Jak dotrzeć do Ras Al Khaimah i Jebel Jais?
Coraz większa popularność Zjednoczonych Emiratów Arabskich jako miejsca wypoczynku zaowocowała szerszą liczbą połączeń lotniczych. A im więcej lotów, tym bogatsza oferta wyjazdów zorganizowanych, bo biura podróży coraz częściej komponują wycieczki na bazie połączeń regularnych. Najwięcej z Polski mamy ich do Dubaju. Latają tu między innymi Polskie Linie Lotnicze LOT, a podróż trwa około 6 godzin.
Z lotniska w Dubaju na zbocze góry Jebel Jais dotrzemy w około 2 h. Jeśli naszym punktem startu jest miasto Ras Al Khaimah, czas ten skróci się do godziny. Taką wyprawę możemy zorganizować samodzielnie, wypożyczając samochód (np. na lotnisku bądź w hotelu), lub skorzystać z szerokiej oferty wycieczek fakultatywnych.
Kto może zjechać tyrolką i czy wymaga to przygotowania?
Jak pewnie się domyślasz, Jais Flight to nie atrakcja dla najmłodszych podróżnych. Żeby zjechać tyrolką, trzeba mieć co najmniej 122 cm wzrostu i ważyć od 40 do 120 kg. Dodatkowo, osoby poniżej 18. roku życia muszą mieć podpisaną zgodę rodzica na odbycie takiego lotu. Opiekun powinien im też towarzyszyć podczas realizacji atrakcji.
Zjazd tyrolką nie wymaga wcześniejszego przygotowania (może poza tym mentalnym, ale to kwestia indywidualna). Wszystkie najważniejsze informacje zostaną Ci przekazane już na miejscu podczas krótkiego instruktażu.
Jedyne, o czym warto pomyśleć z wyprzedzeniem, to ubiór. Niedozwolone są sukienki i spódnice. Najlepiej ubrać się na sportowo – długie spodnie, bluza, solidne, zakryte buty. Dokładnie przemyśl swój strój. Pamiętaj! W górach jest chłodniej niż na plaży, a już szczególnie w miesiącach zimowych. Ja zjeżdżałam tyrolką w grudniu i mimo ciepłej bluzy i długich spodni, czułam przeszywający, chłodny wiatr.
Jebel Jais Flight krok po kroku
Decyzja o zjeździe najdłuższą tyrolką na świecie podjęta, za Tobą już podróż serpentynami po zboczu góry Jebel Jais. Co dalej? Pierwszy przystanek to pawilon na wysokości 1484 metrów. Możesz tu kupić bilety czy wypożyczyć kamerę GoPro, by nagrać swój lot, kupić pamiątki lub – już po skoku – napić się kawy w restauracji. W tym miejscu każdy uczestnik musi też podpisać oświadczenie i regulamin atrakcji.
Teraz pierwsze szkolenie. Oglądasz krótki film instruktażowy, a następnie sympatyczny i profesjonalnie wyszkolony zespół Warrior Group pomaga Ci ubrać specjalny strój. Co się na niego składa? Między innymi uprząż wspinaczkowa, kask, gogle i mały plecak, do którego należy przełożyć zawartość kieszeni. Tak, komórka też tam ląduje! Nie możesz nią kręcić lotu, bo ręce przydadzą Ci się do czego innego, ale o tym za chwilę 😊
Nadchodzi czas, by udać się na miejsce startu! Gdy tylko minivan zapełni się ochotnikami, wspólnie z nimi udajesz się na wysokość 1680 m n.p.m. Znajduje się tu platforma, z której rozpoczniesz swój lot. Najpierw jednak kolejne szkolenie. Musisz z niego zapamiętać trzy zasady. Po pierwsze - ręce trzymasz z tyłu, za plecami; po drugie – nie wolno Ci panikować; po trzecie – jeśli cokolwiek stanie się na trasie, czekasz na instrukcję. Wykwalifikowana kadra zadba o Twoje bezpieczeństwo.
Pierwszą, dłuższą część trasy, pokonasz w pozycji leżącej. Zjedziesz głową w dół, ze skrzyżowanymi nogami i rękoma za plecami. O ile jednak nie zgłaszasz się na ochotnika, który poleci jako pierwszy z grupy, spróbuj się zrelaksować. Ciesz się zapierającymi dech w piersiach widokami i uzbrój w cierpliwość, bo czas tam, na górze, biegnie jakby trzy razy wolniej.
3… 2… 1… Lecę!
Nawet jeśli wcześniej nie obawiałeś_aś się chwili lotu, widząc strach w oczach innych, możesz nieco stracić rezon. Dla mnie czas oczekiwania i niepewność związana ze skokiem w nieznane były najgorsze.
Jak wygląda przygotowanie do startu? Wyobraź sobie ten moment – nadchodzi Twoja kolej! Na początek Ty i Twój towarzysz (są dwie równoległe liny i zjeżdżacie kilkanaście sekund po sobie) jesteście ważeni. Następnie lżejsza osoba zostaje dociążona specjalnymi woreczkami mocowanymi do liny. Wszystko po to, by utrzymać podobną prędkość obu startujących.
Instruktor prosi Cię o oparcie dłoni na podłodze, by wpiąć uprząż w linę. I tu dochodzimy do chwili, która dla mnie był bardziej stresujący niż sam lot 😊 Twoje nogi zwisają już w powietrzu i obsługa prosi Cię o puszczenie rękoma podłoża. Musisz zaufać linie. Twoje ciało wisi bezwładnie, lekko buja się wprzód, przed sobą widzisz przepaść. Ale nie! Jeszcze nie startujesz! Instruktor czeka na odpowiedni moment. Tuż przed puszczeniem Cię w dół, pyta: Are you ready? Większość osób odpowiada, że nie, część próbuje zrezygnować, ale jedno jest pewne! Wszyscy są podekscytowani nową, nieznaną przygodą.
Słyszysz odliczanie: 3, 2, 1… I nagle czujesz chłodny powiew powietrza, mknąc coraz szybciej w dół. Jakie to uczucie? Myślę, że to kwestia indywidualna. Niektórzy dają upust emocjom, krzycząc. Ja nie krzyczałam. Pierwsze, co nasunęło mi się na myśl: Hej, myślałam, że bardziej będzie czuć tę zawrotną prędkość! Rozluźniłam więc mięśnie, starając się cieszyć chwilą i wręcz nieprawdopodobnymi widokami. Wijące się serpentyny drogi prowadzącej na Jebel Jais, majestatyczne, ostro pocięte góry – po prostu bajka!
Podczas krótkiego lotu spanikowałam tylko raz, gdy wiatr zaczął bujać moim ciałem na boki. Odruchowo spięłam mięśnie, ale zaraz usłyszałam w głowie głos rozsądku: Rozluźnij się, wyrównaj oddech. Zrobiłam to i – zanim się obejrzałam – dotarłam do zawieszonej w powietrzu dolnej platformy.
Krótkie międzylądowanie to czas na pozostawienie części sprzętu i przepięcie uprzęży na drugą linę. Ostatnią, kilkudziesięciometrową część tyrolki pokonuje się już w pozycji siedzącej. Na końcu liny, na półce skalnej, wraz ze zdjęciem uprzęży i zdaniem reszty sprzętu, kończy się niesamowita, choć krótka, przygoda.
Jeśli zdecydujesz się doświadczyć tej atrakcji, mam nadzieje, że Twoje końcowe wrażenia będą co najmniej tak pozytywne, jak moje. Ja byłam pełna euforii i dumy, że wyszłam poza swoją strefę komfortu i spróbowałam czegoś nowego. Ba! Z chęcią zjechałabym jeszcze raz, by – już bez niepotrzebnego stresu – cieszyć się cudnymi widokami i lotem w przestworzach niczym ptak.
Spróbuj, z pełnym przekonaniem polecam!